Polska gra dalej. Japonia znowu bez szans.

Foto. Volleyball World

Nie ma w tej drużynie miejsca na kalkulacje. Ćwierćfinał Ligi Narodów w Ningbo to kolejny krok w jasno wytyczonej ścieżce. Rywal? Japonia. Dynamiczna, szybka, waleczna. Ale to już siódmy raz z rzędu, gdy schodzi z boiska pokonana przez Polaków. Tym razem nawet nie wyrwała seta. Japonia vs Polska 0:3 (23:25, 24:26, 12:25). Wynik mówi sam za siebie, choć początek nie zapowiadał łatwego meczu.

Pierwszy set? Walka o każdy punkt. Gdy Miyaura posyłał asy, a Japończycy ratowali piłki jakby grali o życie, wszystko mogło się zdarzyć. Ale w kluczowym momencie błysnął Kochanowski, a chwilę później z pola serwisowego wszedł Kewin Sasak i nie zszedł, dopóki nie zrobiło się 23:20. Precyzja, koncentracja, dominacja. Set dla Polski.

Druga partia to znów teatr emocji. Biało-Czerwoni prowadzili, potem Japończycy zablokowali Leona i nagle znowu remis. Tyle że tym razem to nie Japonia kończyła długie akcje. Punktowali SemeniukSasak, cały zespół. A kiedy zrobiło się 24:24, Polacy nie zadrżeli. Dwie piłki później i było już 2:0.

Trzeci set? Rozbiór na części pierwsze. Japonia nie miała już nic do powiedzenia. Dominacja bloku, atak, serwis. Wszystko funkcjonowało idealnie. Rywale tylko patrzyli, jak Polacy odjeżdżają na 13:7, potem 20:9, by skończyć na 25:12. Ostatni punkt? Kamil Semeniuk. Symbolicznie.

Z Ningbo wraca przekaz. Ta drużyna jest gotowa na wszystko. Kolejny rywal: Brazylia. Historia? Bogata. Emocje? Gwarantowane. Ale jedno się nie zmienia. Polska gra o finał.

Przewijanie do góry
Review Your Cart
0
Add Coupon Code
Subtotal