W cieniu sukcesu – przypadek Mikołaja Sawickiego i pytania, które musi sobie zadać polska siatkówka

foto. PlusLiga

Mikołaj Sawicki jeszcze kilka tygodni temu był jednym z bohaterów sezonu – tryumfator Pucharu Challenge, mistrz Polski z Bogdanką LUK Lublin, debiutant w reprezentacji. Dziś jego nazwisko funkcjonuje w zupełnie innym kontekście. Pozytywny wynik testu antydopingowego, jaki miał miejsce po drugim meczu finału PlusLigi z Aluronem CMC Wartą Zawiercie (3 maja), rzuca cień na jedną z najbardziej imponujących indywidualnych historii sezonu 2024/2025.

Zgodnie z informacjami ujawnionymi przez Przegląd Sportowy Onet, próbka A wykazała obecność zakazanej substancji, choć jej nazwa nie została jeszcze ujawniona przez POLADĘ. Wypowiedzi Michała Rynkowskiego, dyrektora Polskiej Agencji Antydopingowej, wskazują, że substancja nie należy do grupy długo utrzymujących się w organizmie, co może sugerować epizodyczne użycie lub substancję stosowaną terapeutycznie. Sawicki natychmiast wystąpił o analizę próbki B – procedura ta jest standardem, ale rzadko przynosi oczyszczenie. Zawodnik może również ubiegać się o tzw. TUE, czyli zgodę na stosowanie danego środka w celach leczniczych – ale tylko jeśli udowodni, że nie istniała żadna alternatywa terapeutyczna, a substancja nie była użyta w celu zwiększenia wydolności.

Choć w tej chwili kluczowe informacje pozostają niejawne, sprawa staje się symbolem szerszego problemu. W Polsce temat dopingu w siatkówce od lat był niemal nieobecny – jako środowisko, dyscyplina cieszyła się wizerunkiem czystej, profesjonalnej, wolnej od patologii znanych z lekkoatletyki czy sportów siłowych. Przypadek Mikołaja Sawickiego może to postrzeganie zmienić. I choć nie znamy jeszcze końcowych ustaleń, już sam fakt wykrycia substancji zabronionej u jednego z najbardziej rozpoznawalnych zawodników sezonu, który znalazł się na radarze Nikoli Grbicia, musi skłonić do refleksji.

W tym wszystkim nie można zapominać o sportowej stronie tej historii. Sawicki, 25-latek z niezwykłą dynamiką rozwoju, był rewelacją rozgrywek. Jego występy przeciwko Zawierciu w finałach PlusLigi należały do najjaśniejszych punktów ofensywy LUK-u. Jego powołanie do kadry nie było przypadkiem – to był zawodnik, którego Grbić mógł realnie sprawdzać jako alternatywę dla Bartosza Bednorza czy Wilfredo Leóna. Jego nieobecność w kolejnych tygodniach sezonu reprezentacyjnego będzie więc nie tylko ciosem dla niego samego, ale i dla całej koncepcji selekcjonera.

Nie należy też ferować wyroków przedwcześnie. Każdy zawodnik ma prawo do obrony i do pełnego dochodzenia swoich praw, zgodnie z procedurami określonymi przez Światowy Kodeks Antydopingowy. Ale niezależnie od finału tej sprawy, jedno jest pewne: polska siatkówka musi nauczyć się żyć z myślą, że także w tym środowisku mogą zdarzać się błędy, zaniedbania, a czasem – świadome decyzje. System kontroli musi być nie tylko sprawny, ale i transparentny. A edukacja zawodników – bardziej systematyczna i dostosowana do wyzwań współczesnego sportu.

Być może to tylko incydent, być może to początek szerszej debaty. Ale przypadek Mikołaja Sawickiego przypomina, że cienka jest granica między szczytem a upadkiem. Szczególnie wtedy, gdy do głosu dochodzi czynnik, o którym wszyscy wolelibyśmy nie mówić.

źródła: Sportowe Fakty WP, Przegląd Sportowy ONET

Review Your Cart
0
Add Coupon Code
Subtotal

 
Przewijanie do góry