Świątek w półfinale Roland Garros! Svitolina miała plan, ale to Polka ma paryski instynkt

foto. Getty Images

Nie da się wygrać czterech turniejów wielkoszlemowych z rzędu w jednym miejscu przypadkiem. Nie da się też co roku zbliżać się do tego samego celu, jeśli nie ma się czegoś więcej niż tylko talent i przygotowanie. Iga Świątek w tym roku przyjechała do Paryża bez żadnego tytułu na mączce, z pozycji byłej liderki rankingu, mając za sobą sezon pełen zmienności i niedopowiedzeń. A mimo to, we wtorek awansowała do swojego czwartego z rzędu półfinału na Roland Garros, pokonując Elinę Switolinę 6:1, 7:5 i notując 26. kolejne zwycięstwo w tym turnieju.

Ten wynik nie mówi wszystkiego. Pierwszy set był jednostronny tylko na papierze. Switolina miała trzy break pointy, przy 1:3 mogła wrócić do gry, ale Świątek w tych kluczowych momentach była nieugięta. To właśnie w tych krótkich, trudnych fragmentach meczu okazywało się, kto tu naprawdę czuje tę ziemię, ten kort i to miejsce. Ukrainka walczyła, grała solidnie, próbowała przerwać rytm Polki, ale nie miała wystarczającej mocy rażenia. Wystarczyło kilka uderzeń forhendem z głębi kortu, jeden ciężki gem obroniony na 4:1 i wszystko zaczęło się układać w typowy dla Świątek scenariusz – dominacja rosnąca z każdym kolejnym punktem.

W drugim secie Switolina zmieniła podejście. Przy wietrze i szybszych piłkach zaczęła ryzykować. Przyniosło to efekty – prowadzenie 3:1 i sytuacja, w której Polka musiała znowu coś sobie udowodnić. I udowodniła. Wymuszała błędy z bekhendu przeciwniczki, przyspieszała return, a decydujące przełamanie na 6:5 zdobyła po potężnym uderzeniu z forhendu po drugim podaniu. Potem dwa asy z rzędu – precyzja, nie pokaz siły. I koniec. Jeszcze jeden mecz wygrany wtedy, gdy stawka rośnie i nie ma miejsca na zawahanie.

To był pojedynek dwóch profesjonalistek, ale tylko jedna z nich czuje, że kort Philippe-Chatrier to jej naturalne środowisko. Iga mówiła po meczu, że właśnie tutaj łatwiej jej przezwyciężyć trudności. I widać to z meczu na mecz. Od prawie trzech lat nikt nie potrafi jej tu pokonać. 26 wygranych z rzędu – tylko cztery nazwiska w całej historii turnieju, kobiet i mężczyzn, mogą pochwalić się podobną serią. Pośród nich – Nadal, Evert, Borg i Seles. Teraz także Świątek.

W półfinale czeka Aryna Sabalenka – aktualna liderka światowego rankingu. Ich rywalizacja trwa od dwóch lat i elektryzuje cały kobiecy tenis. Świątek prowadzi w bezpośrednich starciach 8:4, na mączce 5:1. Ale ostatni mecz padł łupem Sabalenki. Tym razem spotkają się po raz pierwszy w Paryżu. Nie będzie w tym nic przypadkowego. To będzie mecz o wielki finał, o władzę w sezonie, o narrację na resztę roku. Oczywiście jesteśmy za Igą całym serduchem. ❤️❤️❤️❤️❤️

Review Your Cart
0
Add Coupon Code
Subtotal

 
Przewijanie do góry