foto. Bartłomiej Zborowski
Nie tylko kajakarze, ale i parakajakarze są świeżo po starcie w Pucharze Świata w Poznaniu. Trenerzy polskiej reprezentacji mają nadzieję, że takie wydarzenia pozwolą przyciągnąć nowe twarze do parakajakarstwa.
Prowadzona przez trenerów Renatę Klekotko i Jakuba Tokarza kadra narodowa parakajakarzy jest już po premierowym starcie na arenie międzynarodowej w tym sezonie. Nasi reprezentanci starali się pokazać przed własną publicznością z jak najlepszej strony. W silnie obsadzonych regatach, w których wzięło udział 127 zawodników z 26 państw, biało-czerwonym udało się dostać do siedmiu finałów A. Najwyższe, piąte miejsca w swoich konkurencjach zajęły Kozikowska (KL3 200 m) i Karolina Bronowicz (VL1 200 m). Dwukrotnie w finałach wystąpiła zaledwie 17-letnia Anna Bilovol (szósta w VL2 200 m i ósma w KL2 200 m). Ponadto, siódmy w VL3 200 m mężczyzn był Robert Wydera, a ósme lokaty w VL3 200 m kobiet i VL1 200 m mężczyzn zajęli odpowiednio Monika Kukla i Jakub Szpak.
Start w PŚ w parakajakarstwie w Poznaniu miał posłużyć naszym zawodnikom we właściwym przygotowaniu do najważniejszych regat sezonu, czyli kolejno mistrzostw Europy w czeskich Racicach (16-22 czerwca) i mistrzostw świata w Mediolanie (20-24 sierpnia), w których w ostatnich latach coraz trudniej jest walczyć o medale. Sponsorem głównym Polskiego Związku Kajakowego jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.
– Możemy spojrzeć na regaty z minionych sezonów, by zobaczyć, jak bardzo dynamicznie rośnie poziom zawodów w parakajakarstwie. Wszędzie, w każdej grupie trzeba ciężko pracować, aby osiągać sukcesy. Jako reprezentacja staramy się gonić świat, ale mam nadzieję, że na MŚ i ME pokażemy, na co nas stać – liczy Renata Klekotko.
Zdarza się, że czołowi reprezentanci, mający za sobą udział w igrzyskach, decydują się na przerwę od startów lub traktują ten okres jako przejściowy z myślą o kolejnym cyklu olimpijskim. Żaden z trojga naszych paralimpijczyków z Paryża nie zamierza jednak zwalniać tempa i pozostaje w grze o najwyższe cele, także w tym sezonie. W Poznaniu polscy kibice mogli z bliska zobaczyć, jak w rywalizacji parakajakarzy prezentują się Katarzyna Kozikowska, Monika Kukla czy Mateusz Surwiło.
– Mam sentyment do tego miejsca, bo największe osiągnięcie sportowe w swoim życiu, czyli złoto ME, zdobyłam właśnie w Poznaniu. Teraz Malta jest już inna, troszkę bardziej wymagająca – podkreśla Kozikowska. – Mieliśmy tutaj swoich kibiców, a to jednak bardzo dużo daje. Nie wiem, czy bez ich wsparcia tak dobrze poradziłabym sobie w półfinale – dodaje Kukla.
Kozikowska, uczestniczka igrzysk paralimpijskich w Tokio i Paryżu, w sierpniu 2022 roku urodziła córkę, Julię. Po trzech miesiącach od porodu dostała od lekarzy „zielone światło” na powrót do wyczynowego sportu. Nie było to łatwe, ale z pomocą bliskich i trenerów udało się połączyć życie rodzinne i zawodowe na wysokim poziomie. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.
– To było nie lada osiągnięcie. Logistycznie trzeba było dobrze to poukładać. Z wyniku na igrzyskach w Paryżu jestem bardzo zadowolona, bo mam świadomość, że kiedy byłam w ciąży i w okresie połogu, inne dziewczyny mogły trenować, a i tak dojechałam do czołówki i byłam w stanie walczyć o najwyższe miejsca w finale A. Jestem bardzo dumna z siebie – nie ukrywa zawodniczka wrocławskiego Startu.
Kiedy Kozikowska walczyła o powrót do dawnej dyspozycji, swoje pierwsze kroki w parakajakarstwie postawiła Kukla. Na półtora roku przed igrzyskami, za namową trenerów, zdecydowała się zejść na wodę i zasmakować nowej dyscypliny. Sport w jej życiu był obecny od dawna, bo zanim stała się parakajakarką, trenowała pływanie, lekką atletykę czy jeździectwo. Jako narciarka brała również udział w zimowych igrzyskach paralimpijskich w 2022 roku w Pekinie. Kukla cały czas trenuje również AMP futbol, w którym zresztą od lat jest w kadrze narodowej kobiet.
– W ogóle nie spodziewałam się, że dostanę się na igrzyska. Pojawiały się małe marzenia, żeby o nie powalczyć, a im bliżej było kwalifikacji, to zaczęłam bardziej wierzyć w siebie, mimo że byłam nowicjuszką – przypomina Kukla, która gdy wraca do rodzinnych Niepołomic, gdzie może liczyć na wsparcie ze strony lokalnej społeczności. – Śmieję się, że jak przyjeżdżam do domu, to wszyscy mnie zaczepiają i gratulują, życzą powodzenia. To bardzo miłe, że są osoby, które interesują się sportem osób z niepełnosprawnościami.
Klekotko wraz z innymi trenerami i zawodnikami polskiej reprezentacji nieustannie działa na rzecz promocji dyscypliny. Na prowadzenie sekcji dla parakajakarzy decyduje się coraz więcej ośrodków, które mogą liczyć na pomoc merytoryczną i wsparcie sprzętowe ze strony sztabu kadry narodowej.
– Odnosimy już małe sukcesy. Dzięki oddolnej działalności mojej i trenera Jakuba Tokarza reaktywowaliśmy klub RKK Rzeszów, który kilka lat temu zniknął z kajakowej mapy Polski. Do szkolenia parakajakarzy włączył się również Yacht Club Kraków, Victoria Wałcz czy MOSW Choszczno. To jedne z przykładów, które pokazują, że stopniowo idziemy do przodu w tym temacie. Parakajaki to pewnego rodzaju nowość dla trenerów. Muszą oni przełamać strach i otworzyć się na nowe rzeczy, ale od tego jestem, by rozwiać wszelkie wątpliwości. Dalej szukamy i będziemy szukać przyszłych medalistów. Jesteśmy otwarci na współpracę z trenerami i klubami z całej Polski. Walczmy razem, aby w Los Angeles, mam nadzieję, zabrzmiał Mazurek Dąbrowskiego – apeluje Klekotko.
– Widać, że coraz więcej osób trafia do nas. Polski Komitet Paralimpijski i Polski Związek Kajakowy zrobiły dużo dobrego z promocją parakajakarstwa przed igrzyskami w Paryżu. W końcu o nas jest głośno i bardzo mnie to cieszy, bo dzięki temu łatwiej jest przyciągnąć osoby, które mogą być potencjalnymi medalistami kolejnych mistrzostw – dopowiada Kozikowska.
– Nigdy nie jest tak, że od razu przychodzą medale. Warto zrobić ten pierwszy krok, bo on jest najtrudniejszy, a później idzie „z górki”. Każdy może znaleźć swoją dyscyplinę i może to będzie właśnie parakajakarstwo – zachęca z kolei Kukla.