Mistrzynie po premierze!

„Mistrzynie” to dokument, który pokazuje, co naprawdę znaczy być silną – nie tylko na podium, ale też wtedy, gdy nikt nie patrzy. To opowieść o kobietach, które nie tylko wygrywają zawody, ale przede wszystkim codziennie stają do walki – o siebie, o swoją pasję, o miejsce w świecie sportu, który wciąż nie zawsze daje im równe szanse. Film jest szczery i prawdziwy. Pokazuje siłę w ruchu, emocjach i milczeniu.

W centrum tej historii stoją kobiety, które przekroczyły granice – nie tylko własnych możliwości, ale też oczekiwań społeczeństwa. Karolina Naja – czterokrotna medalistka olimpijska w sprincie kajakowym – to twarz sukcesu budowanego cierpliwie, rok po roku, bez fajerwerków, za to z żelazną dyscypliną. Adrianna Sułek-Schubert z kolei pokazuje sport w pełnym spektrum – od halowych mistrzostw świata w Belgradzie, przez europejskie srebra w Monachium i Stambule, po młodzieżowe złoto w Tallinnie. Jej ścieżka to nie tylko seria medali, to także historia o ambicji, która nie zna sufitu. I o sile, która wykracza daleko poza tartan i stadion.

Tuż przed igrzyskami w Paryżu Ada została mamą – urodziła syna Leona. Dla wielu oznaczałoby to pauzę, dla niej był to nowy początek. Wróciła do sportu w kilka miesięcy po porodzie, z odwagą i spokojem, jakby nie znała słowa „niemożliwe”. Na igrzyskach zajęła 12. miejsce w siedmioboju – wynik, który zyskał jeszcze większą wagę, gdy spojrzymy na kontekst. Poza rzucie oszczepem, który tego dnia nie poszedł po jej myśli, reszta konkurencji to występy niemal na poziomie jej rekordów życiowych. Ada nie potrzebuje medalu, żeby udowodnić swoją wartość – wystarczy spojrzeć na to, jak mierzy się z wyzwaniami, które nie mieszczą się w tabelkach i statystykach. Jej historia to nie tylko sport. To także macierzyństwo, wytrwałość i redefinicja słowa „forma”.

Róża Kozakowska to postać, która chwyta za serce i nie puszcza. Mistrzyni paraolimpijska z Tokio, która przeszła piekło w dzieciństwie – bita przez ojczyma, nie miała łatwego startu. Dziś wciąż walczy – z bólem, z niesprawiedliwością, z systemem, który w Paryżu odebrał jej złoto za błąd techniczny, przez który wypadł jej bark. A mimo to nie odpuszcza. Bo nie ma już czego udowadniać – może tylko inspirować. Jej historia to przypomnienie, że każda walka ma sens, nawet ta, której nikt nie widzi.

Natalia Partyka to legenda. Jedyna taka w historii polskiego sportu – równocześnie olimpijka i paraolimpijka, mistrzyni stołu, dla której rakietka stała się narzędziem walki z każdym „nie da się”. Jej obecność w filmie przypomina, że sport nie zna granic, jeśli tylko znajdziesz w sobie siłę, by je przesuwać. Natalia pokazuje, że nie chodzi tylko o to, ile setów się wygra, ale o to, jak bardzo potrafisz być sobą – nawet wtedy, gdy świat wciąż cię ocenia.

I wreszcie Ola i Natalia Kałuckie – dwie siostry, które wspinają się po ścianach, ale metaforycznie – także po marzenia. Wspinaczka sportowa w ich wykonaniu to połączenie mocy, precyzji i niewiarygodnej harmonii. Są jak jedno ciało i jeden cel. I nawet jeśli dzieli je czas na mecie, to łączy coś znacznie głębszego – pasja i wzajemne wsparcie. Są przyszłością tej dyscypliny, ale też jej teraźniejszością – zbudowaną z godzin ciężkiej pracy i odwagi, by być sobą w świecie pełnym oczekiwań.

„Mistrzynie” nie jest kolejnym filmem dokumentalnym. To portret siły w różnych odsłonach – fizycznej, psychicznej, emocjonalnej. Powstał dzięki Papaya Films i wsparciu Enei, Orlenu oraz Westfield. Pokaz przedpremierowy odbył się 22 kwietnia 2025 roku i już wtedy wiadomo było, że ten film poruszy więcej niż tylko środowisko sportowe. Jego oficjalna premiera nastąpi w maju i z początkiem tego miesiąca trafi również na platformy streamingowe.

Ten film to coś więcej niż inspiracja. To drogowskaz. Dla dziewczynek, które dopiero zaczynają marzyć. Dla kobiet, które już są w drodze. I dla tych, które potrzebują usłyszeć, że też mogą.

Review Your Cart
0
Add Coupon Code
Subtotal

 
Przewijanie do góry